czwartek, 21 kwietnia 2011

Panychida


Panychida
Gatunek: pagan/folk metal
Pochodzenie: Czechy
Rok utworzenia: 2004
Tematyka tekstów: fantastyka, średniowiecze, filozofia
Wydawnictwo: Folter


Dyskografia:
* Spell of the Wood and Taste of Spells (2004)- demo
* Live in Parlament Club (2005)- dvd
* Demo (2006)- demo
* Paganized (2007)- pełny album

* Mìsíc, les, bílý sníh ~ Moon, Forest, Blinding Snow (2009)- pełny album


Historia:
Zespół powstał w 2004. roku w Pilznie z inicjatywy gitarzysty Sinnerala i wokalisty GHM. Skład w niedługim czasie został uzupełniony o Honzę (udzielającego się także w Oblomov) i Talica. Pierwsze utwory zostawały nagrywane własnym nakładem w 2004/2005 roku. W 2006. zespół nagrał pierwszą konkretną demkę, która uzyskiwała niezłe oceny wśród publiczności oraz w internetowych zinach. Rok później kapela- wspierana przez Honza Kapáka na perkusji- wydała swój pierwszy pełny album- Paganized- pod skrzydłami Folter records. Jesienią 2008. GHM zdecydował się opuścić zespół z powodów osobistych. Przez pewien czas na wokalu wspierała ich Apia Mysteria, znana z występów w czeskiej death metalowej kapeli Belligerence. Podczas nagrywania albumu Moon, Forest, Blinding Snow w 2010. roku na wokalu występował Vlcak.
Nazwa Panychida wywodzi się z pogańskiej ceremonii ku czci przodków.

Opinia:
Folk metal jakim powinien być! Jako że ten piękny gatunek wywodzi się z black metalowych inspiracji, nie brakuje tutaj odpowiednich blastów, rozwlekłych riffów, i średnich, tudzież szybkich temp. Utwory są nastrojowe, folkowe wstawki są zauważalne (lecz stoją w zdecydowanej mniejszości, to przede wszystkim metal!), riffy w odpowiednich momentach budują potrzebny klimat, wraz ze zwalniającą niejednokrotnie pracą perkusji. Wokal to nie wybijający się, najzupełniej poprawny scream, czasami uzupełniany growlem. 
Na tę porę, płyta Moon, Forest, Blinding Snow jest najbardziej udana (lecz niewiele także można zarzucić Paganized, choć miłośnicy folk- metalu- podchodzący do czystego black/pagan metalu niczym pies do jeża- nie będą nią usatysfakcjonowani). Utwór Red Moon Rising (The Drink Offering) przy pierwszym odsłuchaniu urwał mi łeb. Jest to niewątpliwie najlepszy utwór na płycie... lecz nie znaczy to, że jedyny dobry! Początkowo riffy następnego w kolejności The Fire Worshipper trochę zapewne znużą miłośników folk-metalu, lecz potem utwór rozwija skrzydła, pokazując dosyć podniosły nastrój; w kolejnych utworach zdarzają się chórki i parę całkiem udanych zabiegów, zwiększających zróżnicowanie całej płyty. Zespołu słucha się bardzo przyjemnie, i miłośnicy metalu zabarwianego muzyką folkową, na pewno nie będą nim zawiedzeni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz